Menu

19 lutego 2015

„Chcę napisać książkę!” ale kto ją przeczyta?

źródło: flickr.com
Dwudziesty pierwszy wiek to piękny wiek. Wspaniałe czasy, w których każdy z nas może zostać pisarzem. Epoka wiecznych piór i pisania do szuflady przy świetle świec, odeszła do lamusa.


A zaraz za nimi lampy naftowe, telegrafy i maszyny do pisania. Zresztą, kto by dziś wytrzymał przepisywanie ręcznie kolejnych egzemplarzy, listowne umawianie się z wydawcami czy wielogodzinne posiedzenia w bibliotekach w poszukiwaniu inspiracji. Współczesny świat daje nam nieskończone możliwości. Inspiracje na wyciągnięcie ręki, komunikację bez ruszania się z miejsca czy wreszcie publikację jednym kliknięciem! Wszystko to za sprawą dobrodziejstw Internetu.

Książkę może dziś napisać i wydać każdy. Wystarczy jakaś historia (chociaż nie zawsze), umiejętność pisania słów (zdania niewymagane) i odrobina samozaparcia, by przysiąść i skończyć swojego gniota... przepraszam, swoje dzieło. Jeśli żaden z wydawców, do których wysłałeś próbkę swoich tekstów, nie raczył docenić rodzącego się geniuszu, ba, nie raczył nawet odpisać – nie przejmuj się! Self-publishing jest właśnie dla Ciebie. Przy odpowiedniej sumie pieniędzy jesteś w stanie wydać wszystko. Doskwiera brak pieniędzy? Na to również jest sposób. Zorganizuj crowdfunding wśród znajomych i rodziny, przecież nie odmówią wschodzącej literackiej gwieździe.

Czasami wyobrażam sobie, że książki, które trafiają do czytelników są wcześniej starannie przeglądane i poprawiane, że po długich przemyśleniach i poszukiwaniach, autor z dumą i pokorą oddaje się w ręce korektorów i recenzentów. Brzmi utopijnie, prawda? Ukłon w stronę tych, którzy współcześnie tworzą w ten sposób, bo na pewno wciąż istnieją. Jednak trudno im przebić się przez chmarę, nieustannie powstających, dzieł wątpliwej jakości. A może to nasza wina, drodzy czytelnicy? Napotykając na swej drodze książki słabe i złe, przesadnie dobrymi ocenami darzymy te średnie. A dobrych nie czytamy, bo nie rozumiemy. To przykre, lecz rynek jest bezlitosny. Na księgarnianych półkach pojawia się tylko to, co ma szansę się sprzedać. „Ale przecież czytamy, jesteśmy lepsi od reszty społeczeństwa, która nie czyta.” Lepsi czy gorsi, kwestia sporna, bo czy czytanie samo z siebie nobilituje? Wolałabym myśleć, że znaczenie ma jeszcze to, co się czyta.

Przed miłośnikami literatury stoi jedno, trudne zadanie. Wybór. Nie powstrzymamy rosnącego nakładu pseudo twórczości, ale możemy za cel postawić sobie wybieranie i promowanie tych, które przedstawiają sobą jakąś wartość. Mniej cierpliwym pozostaje sprawdzona klasyka. 

2 komentarze:

  1. Poruszyłaś dość drażliwy w ostatnich latach temat. Oczywiście zgadzam się z tym co napisałaś w stu procentach, niestety ludzie, którzy w taki sposób "tworzą" nie rozumieją, że chodzi właśnie o nich. Co nie zmienia faktu, że taka jest smutna rzeczywistość, a odosobnione jednostki, które chciałyby coś zmienić mają spory problem. Mam nadzieję, że w końcu na półki księgarni zacznie trafiać coś lepszego. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam Twoje nadzieje :) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń