„Ostatni jednorożec” jest uznawany za powieść kanoniczną dla fantasy i jest jednym z najpopularniejszych dzieł Petera S. Beagle'a. Pierwsze wydanie pochodzi z 1968 roku. W Polsce książka ukazała się w 1998
roku. Na jej podstawie powstał film animowany.
Pierwszy
post, ale przekornie zacznę od końca. Chodzi mi po głowie „Ostatni
jednorożec”. Znacie? To świetnie. Jeszcze nie? Sięgnijcie.
Warto. Chociażby po to, by przekonać się o co tyle szumu i żeby
wyrobić sobie własną opinię. Bo te są różne.
Opowieść
rozpoczyna się w starym, tajemniczym lesie, w którym panuje wieczna
wiosna. Liście nie więdną, a śnieg nigdy nie pada. Wszystko za
sprawą jednorożca, dokładniej Jednorogini, ostatniej ze swojego
gatunku, której magiczne zdolności wpływają na ogólny dobrobyt.
Wszystko zmienia podsłuchana rozmowa dwóch myśliwych, z której
Jednorogini dowiaduje się, że pozostałe jednorożce zniknęły. W
tym momencie rozpoczyna się wędrówka. Klasyczny motyw fantasy,
można by powiedzieć - oklepany, ale w tym przypadku sprawdza się
bardzo dobrze. Tytułowy jednorożec wyrusza, by dowiedzieć się co
stało się z pozostałymi. Przeżywa różne przygody, pokonuje
trudności, wreszcie spotyka przyjaciół (ludzi) gotowych pomóc mu
wypełnić misję. Żeby nie zdradzać szczegółów, dodam tylko, że
do końca nie wiadomo jaki będzie finał.
„Ostatni
jednorożec” to opowieść w zdecydowanie baśniowym klimacie,
którego trudno szukać we współczesnej fantastyce. Świat
stworzony przez P. S. Beagle'a przypomina średniowieczną Europę,
ale pełną magii i niezwykłych stworzeń, niestety powoli
zapominanych przed ludzi. Nie każdy kto zobaczy jednorożca poznaje
jego prawdziwą naturę, Jednorogini jest brana po prostu za piękną
klacz. Nieliczni, którzy wciąż wierzą w istnienie jednorożców,
poznają ją, i to jest dla nich największą nagrodą. Bo jednorożec
to wyjątkowa postać, moim zdaniem najbardziej fascynująca
bohaterka tej książki. Jej myśli i motywacje są odmienne od
ludzkich, jest piękna i dumna, ale w sposób zupełnie naturalny.
Widać to wyraźnie na tle pozostałych bohaterów, którzy zmagają
się z problemami codzienności, które jednorożcowi są obce.
Czarodziej Szmendryk, który ma kłopot z rzucaniem czarów, Molly,
której życie niefortunnie złączyło się z bandą zbójów, czy
król Nędzor, którego już nic nie cieszy, oraz Lir, poszukujący w
życiu czegoś więcej. Spotkanie z Jednoroginią zmienia życie ich
wszystkich diametralnie. Czy na lepsze? Przekonajcie się sami.
Czytając
można dostrzec wyraźną granicę między światem ludzi, a światem
jednorożców, ale, co niezwykłe, światy te współistnieją ze
sobą i dopełniają się. Nie wiem czy słusznie, ale dopatruję się
w tym pewnej alegorii do rzeczywistości. Spójrzcie, świat ludzi to
świat, który dobrze znamy, szara codzienność, w której nie
byłoby nic niezwykłego gdyby nie... właśnie, gdyby nie magia i
jednorożce. Brzmi to dość zabawnie w dosłownym rozumieniu, ale
gdy spojrzeć na te wszystkie niezwykłości jako na naturalne piękno
świata, na to co nas otacza, to taka interpretacja nabiera sensu.
Kwestią wartą zastanowienia jest zdanie, które pada na pierwszych
stronach - „Zostań gdzie jesteś, nieszczęsne stworzenie. Nie
dla Ciebie ten świat. Pilnuj swego lasu.”. A ja powiedziałabym
inaczej „Wyjdź z cienia niezwykły jednorożcu, by każdy mógł
poznać prawdę o tobie i zachwycić się twoim pięknem.”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz