Powieść została wydana w 1966 r.
Do Polski trafiła w 1990 r.
|
Powieść
ciekawa z tego względu, że pokazuje w jaki sposób postrzegano
przyszłość, będącą naszą teraźniejszością, pięćdziesiąt
lat temu. Wizja pesymistyczna, wręcz mroczna, ale nieco przesadzona,
co odbiera jej pozory realizmu. Chociaż, kto wie? Może właśnie w
latach 60. ubiegłego wieku przeludnienie stanowiło jeden z lęków
społecznych i rozbudzało wyobraźnię.
Krótko
o idei Harrisona. Rok 1999. Ostatni rok tysiąclecia. Nowy York,
serce Stanów Zjednoczonych, jest miejscem zamieszkania dla około
34 milionów obywateli. Przestrzeń to towar deficytowy. Pojęcie
prywatności praktycznie nie istnieje, bo każde wolne miejsce
zalewają kolejne fale ludzkiej masy. To jeszcze nic. Wraz z rosnącą
liczbą ludności zaczyna brakować podstawowych dóbr: wody,
żywności i energii. Rząd próbuje opanowywać sytuację, jednak z
marnym skutkiem, zmniejszające się zapasy wywołują protesty i
zamieszki. Oczywisty, wydawać by się mogło, pomysł wprowadzenia
kontroli urodzeń, odbierany jest powszechnie jako zamach na wolność
obywateli, co tylko wywołuje kolejne napięcia i prowadzi do
anarchii. W takich realiach próbują odnaleźć się bohaterowie.