Okładka pierwszego tomu, wyd. Rebis |
Są
ludzie, którzy nie czytają książek. Są też tacy, którzy
czytają sporadycznie oraz tacy, którzy czytają maniakalnie. Są
też smoki.
Smoki?
Zapytacie. Otóż to. Czytające smoki. Jak tytułowy Temeraire w cyklu
Naomi Novik. Z racji utrudnień natury fizycznej do czytania
potrzebny jest mu człowiek, który swym głosem przekazuje treści.
Dyskusje nad tym czy samo słuchanie można nazwać czytaniem
zostawmy na później, ponieważ liczy się idea. Smok, który
pozostaje groźną bestią, zyskuje u Naomi Novik ludzkie cechy i
wykazuje całkiem ludzkie zachowania, jak zainteresowanie nauką czy
literaturą. Pomysł nie do końca przełomowy, bo było to i u
innych, ale wykorzystany według mnie bardzo ciekawie.
Przejdźmy
do rzeczy. Jak wygląda świat, w których rozgrywa się akcja cyklu?
Jest bardzo podobny do naszego, można by rzec, że wiernie oddaje
realia czasów napoleońskich, poza jednym drobnym szczegółem.
Jasne, chodzi o smoki. Ogromne gady występują naturalnie w
środowisku, chociaż na pewnym etapie ludzkość opanowała
umiejętność hodowli i przysposobiła je do służby w wojsku.
Domyślacie się pewnie, że spisywały się o wiele lepiej niż
tradycyjne wierzchowce, zwłaszcza, że można było porozumiewać
się z nimi ludzkim językiem. Niestety mimo udomowienia i wiernej
służby, smoki i ich jeźdźcy nie cieszyli się społecznym
szacunkiem. Nic dziwnego, smoki wymagające codziennej opieki i
nieustannego zainteresowania siłą rzeczy zajmowały cały czas
opiekunów, co zmuszało ich do porzucania dotychczasowego życia i
skutkowało odsunięciem od społeczności. Mimo to większość z
nich nie żałowała takiej decyzji. Podobnie jak Will Laurence,
główny bohater, opiekun Temaraire'a.
Zanim
Laurence stał się członkiem Korpusu Powietrznego wiódł spokojne,
ekchm.. w miarę spokojne, życie kapitana statku floty brytyjskiej.
Przełomowym momentem w jego karierze okazało się przechwycenie
smoczego jaja z francuskiego okrętu, z którego to niespodziewane
wykluł się smok. Brak odpowiednio przeszkolonego ochotnika sprawił,
że kapitan „w imię służby ojczyźnie” zrzekł się swojej
funkcji i przejął opiekę nad smokiem, nadając mu imię Temeraire.
Laurence i Temeraire podczas lektury (źródło) |
Idea
cyklu zdobywa u mnie duży plus, bohaterowie również. Tym co trochę
kuleje, przynajmniej w pierwszej części, jest fabuła. Niby do
ostatniej strony nie wiadomo jak potoczą się walki, co stanie się
z bohaterami, ale jednak podczas czytania nie trafiłam na nic
zaskakujące. Być może pierwszy tom należy traktować jako wstęp
do dalszych przygód, ale nie jestem pewna czy w dalszym ciągu akcja
stanie się bardziej dynamiczna. Mimo to pozostałe elementy
sprawiają, że z pewnością sięgnę po kolejne tomy. Żeby się
przekonać, a później podzielić wrażeniami.
Mam w planach. :D
OdpowiedzUsuńDrugastronaksiazek.blogspot.com
Czytaj, czytaj. Warto poznać :)
Usuń